Mandat dla mistrza świata w akrobacjach na motocyklu. Szum w ogólnopolskich mediach, posypały się oświadczenia

środa, 21.6.2017 10:02 3267 1

Podczas Potwornego Zlotu Motocyklowego w Ząbkowicach Śląskich 10 czerwca mistrz świata w akrobacjach na motocyklu, Marcin Głowacki dostał od policji mandat 1000 zł i 7 punktów karnych. Sprawa rozgrzała nie tylko lokalne środowisko – piszą o niej media ogólnopolskie, strony wydają oświadczenia w tej sprawie.

Wieść o mandacie dla ząbkowiczanina Marcina Głowackiego, mistrza świata w stuncie, obiegła Ząbkowice lotem błyskawicy, a na policjantów wylała się fala hejtu. Na tym jednak nie koniec, informacja o incydencie pojawiła się nie tylko w branżowych portalach (np. ścigacz.pl), ale także w mediach ogólnopolskich, jak Wprost czy Wirtualna Polska, powstał także mem na Demotywatorach. Setki udostępnień i jeszcze więcej komentarzy i, jak w głuchym telefonie, coraz bardziej wykoślawione fakty: Mistrz dostał mandat podczas swojego charytatywnego pokazu, który przerwała policja (https://www.wprost.pl/kraj/10060330/Mistrz-swiata-bral-udzial-w-akcji-charytatywnej-Zostal-ukarany-przez-policje.html).

O komentarz poprosiliśmy samego Marcina Głowackiego, który jeszcze przed ogólnopolskim szumem tak mówił Doba.pl:

- Zastanawiam się, czy polemika w tej sprawie ma jakikolwiek sens. Dodam tyle, że dla jednych motocyklista to dawca nerek i szaleniec, dla drugich pasja i styl życia. Uważam, że nie należy wrzucać wszystkich do jednego worka. Zlot motocyklowy to okoliczność szczególna dla motocyklistów, pasjonatów motocykli, czy publiki. Parada porusza się odcinkiem specjalnym, który wyłączony jest z ruchu publicznego. Pokaz motocykli, czy swoich umiejętności jest DLA LUDZI, aby szerzyć pasję i powiększać grono motocyklowe. W moim przypadku po 10 latach brania udziału na różnego typu zlotach, paradach, pokazach czy zawodach spotkałem się pierwszy raz z taką reakcją. Nie oczekuje jakiegoś specjalnego traktowania, ale w tym przypadku zrozumienie idei i przesłania, celu, jakim miało być wsparcie dla chorego dziecka. Jeżeli zdaniem Panów policjantów było to aż tak niebezpieczne wystarczyło powiedzieć. Zatrzymanie parady, wykluczenie z parady z powodu braku lamp i lusterek (nie ukrywam, że motocykl jest skonstruowany na zawody/pokazy i ma zdemontowane oświetlenie i lusterka) oraz mandat karny w wysokości 1000 zł i 7 pkt karnych, wydaje się to lekką przesadą. Warto zadać sobie jedno pytanie, czy zachęcając ludzi do uczestnictwa w pokazie charytatywnym na finiszu parady na odcinku specjalnym odciętym od ruchu publicznego z asystą, jest jakimś przestępstwem? Nie, ale jeżeli kogoś to uraziło bardzo przepraszam.

Głos w sprawie zabrała także policja, zarówno ząbkowicka, jak i komenda wojewódzka we Wrocławiu, która wydała oświadczenie w tej sprawie.

- Policjanci z naszej komendy zabezpieczali paradę motocyklową. Wiadomym było, także organizatorom, że droga nie jest wyłączona z ruchu publicznego do użytku w sposób szczególny, uczestnicy powinni przestrzegać przepisów ruchu drogowego. W trakcie parady policjanci zauważyli, że jeden z uczestników na skrzyżowaniu, w sąsiedztwie innych motocykli, jechał na jednym kole, puszczał kierownicę, stawał na motocyklu, co mogło stwarzać zagrożenie dla innych uczestników. Policjanci zatrzymali paradę, ale motocyklista wmieszał się w tłum i odjechał. Chwilę potem ten motocyklista, zaczął te same manewry wykonywać koło radiowozu. Policjanci znowu wstrzymali paradę i chcieli go wylegitymować, okazało się, że nie ma on żadnych dokumentów. Tożsamość motocyklisty potwierdził dopiero organizator, żeby nie przedłużać policjanci pouczyli mężczyznę i zobowiązali do stawienia się na komendę – mówi podkom. Ilona Golec z ząbkowickiej policji.

A w oświadczeniu komendy wojewódzkiej czytamy między innymi:

Kierujący motocyklem złamał kilka przepisów ruchu drogowego: spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym (jazda na jednym kole, nie trzymając rąk na kierownicy, jak również stojąc na siedzisku motocykla), kierowanie pojazdem niedopuszczonym do ruchu (to motocykl przerobiony na potrzeby pokazów) oraz kierowanie pojazdem bez wymaganych dokumentów (brak prawa jazdy, brak dowodu rejestracyjnego i brak ubezpieczenia OC, pojazd nie posiadał tablicy rejestracyjnej). Funkcjonariusze potwierdzili tożsamość motocyklisty oraz na podstawie nr VIN sprawdzili, czy pojazd nie jest kradziony. Mężczyzna otrzymał wezwanie do stawiennictwa w jednostce policji tego samego dnia o godz. 15.00 w celu wyjaśnienia całej sytuacji, w tym dostarczenia i okazania brakujących dokumentów. Po stawieniu się okazał jedynie paszport. Wobec wszystkich wymienionych wyżej okoliczności policjanci nałożyli na niego grzywnę w drodze mandatu karnego w wysokości 1000 złotych łącznie za kilka wykroczeń. Kierowca przyznał się do popełnienia wykroczeń - przyjął mandat.

Współorganizatorka zbiórki pieniędzy dla Tosi, Ewa Pazdioara, podkreśla z kolei, że parada nie miała charakteru charytatywnego:

-  Impreza, na której doszło do tego incydentu, jest organizowana w Ząbkowicach Śląskich cyklicznie od 9 lat i ma formę zlotu motocyklowego. Podczas imprezy nie było żadnej charytatywnej parady, a sam zlot nie jest również taką inicjatywą. Jedynie za zgodą organizatora zlotu, w trakcie jego trwania wolontariusze zbierali dobrowolne datki na chorą Tosię. Pan Marcin Głowacki nie uzyskał zgody organizatora imprezy na wykonanie swojego występu z racji braku potrzebnego miejsca do przeprowadzenia takiego pokazu. W trakcie parady wykonał jednak szereg niebezpiecznych manewrów, co skutkowało zatrzymaniem przez funkcjonariuszy Policji i ukaraniem mandatem. Jednocześnie informuję, że parada ta miała miejsce na drodze publicznej, na której obowiązują przepisy ruchu drogowego, a regulamin parady potwierdzony przez organizatorów zlotu i policję nie dopuszcza wykonywania tego typu manewrów - mówi i prosi o opublikowanie oświadczenia rodziców chorej dziewczynki.  

Oświadczenie Rodziców Tosi:

Jako rodzice Tosi Dołyk, chcieliśmy wyjaśnić sprawę, która dotyczy mandatu otrzymanego przez Pana Marcina Głowackiego na paradzie motocyklowej w dniu 10.06.17. Otóż wszystko co pojawia się od jakiegoś czasu na łamach różnych portali internetowych jest nieprawdą. Parada, na której Pan Marcin utracił prawo jazdy, nie była w żadnych stopniu powiązana z akcją charytatywną dla naszej córki. Impreza ta jest coroczną już tradycją na tzw. "Motozlocie" w Ząbkowicach Śląskich. Jest nam bardzo przykro, że choroba naszej córki została wykorzystana w ten sposób. Jednocześnie zapowiadamy, że będziemy z każdym portalem walczyć o prawdę, nawet jeśli to będzie wymagało dochodzenia prawdy na drodze sądowej. 
Jesteśmy wdzięczni Panu Marcinowi Głowackiemu za chęć niesienia pomocy, ale nie w taki sposób jak to zostało przez niego przedstawione. 

Rodzice Tosi, Łukasz i Angela Dołyk

 

 

Przeczytaj komentarze (1)

Komentarze (1)

S13 środa, 21.06.2017 11:16
Teraz zwalają winę na niego ale jak on ściągnął setki...